Najczęściej słyszę zarzut, że znów nic nie powiedziałam. Że jak się wybieram to mogłabym powiedzieć, bo sporo osób wybrało by się ze mną. Tylko że..najczęściej sama nie wiem. Zdaję sobie sprawę, że sposób opisywania moich wycieczek sugeruje posiadanie skomplikowanego planu, wyznaczonej trasy, poznaczonych punktów. Najczęściej jednak jest tak, że wieczorem myślę - a może by tak... a może nie...i tak do rana. Rano wstaję, patrzę przez firanki - i albo jadę, albo nie.
Często też dopiero rano oglądam mapy, zatem gdy rodzina wstaje - zastaje rozbełtany karton map.
Wszystko inne też jest rozbełtane.
Staram się wyjechać jak najwcześniej, by nie zabierać czasu rodzinie. Marzy mi się, by to było ok godziny 5.00 jednak realia są nieco mniej optymistyczne - zanim się wygrzebię z barłoga, zanim zbiorę, to jeszcze połowy po drodze zapomnę. Tym razem zapomniałam kasku. I wstyd mi było bez tego kasku jechać. Serio! I tak oto z braku kasku powstał zarys trasy. Bo tak naprawdę - to nie zawsze mam tak wszystko poplanowane - często obieram kierunek spontanicznie.
Choć nie - cyganię - kierunek miałam obrany, zanim się zorientowałam że nie mam kasku.
|
cykoria podróźnik |
W trosce o swoje bezpieczeństwo jadę ścieżką rowerową. Zobaczyłam po drodze co tam słychać w pracach na Hamrowiznie - historycznym miejscu mojego miasta. Obecnie prowadzone są tam prace finansowane z budżetu partycypacyjnego, mające na celu przywrócenie placowi wartości rekreacyjnej. Przy okazji toczą się gorące dysputy na temat odkrytego podczas prac podziemnego korytarza, jak również pomnika powstańców, który ma zastąpić obecnie istniejący. Według starszych mieszkańców podziemny tunel może prowadzić do jednego z dwu niedaleko położonych Bieruńskich dworków. Zaś co do pomnika, istnieją teorie że pod nim znajduje się zakopany, przewrócony przez niemieckie wojsko, pierwotnie istniejący w tym miejscu pomnik. Na chwilę obecną obelisk na poniższym zdjęciu już został zlikwidowany, więc co za tym idzie są to już zdjęcia historyczne. Co będzie dalej? myślę że wkrótce się dowiemy. Ja nie omieszkam przejeżdając tam po raz kolejny, zdać relację
|
kamień graniczny z krzyżem maltańskim |
|
zlikwidowany pomnik powstańców |
|
tablica pamiątkowa na Degolówce |
Cieszę się, że w moim mieście jest tak wiele osób które mają serce do lokalnej historii. Po drugiej stronie mostu w podoświęcimskich Babicach widok jakby smutniejszy - całkowicie zapomniane świątki, krzyż męki pańskiej który wkrótce się rozsypie. Zawsze gdy tędy przejeżdżam - obiecuję sobie zrobić zdjęcia. Wydaje się, że tylko ja zauważam ciężkie położenie tutejszych zabytków. Myślę że znów nadszedł czas by uprzykrzyć jakiemuś urzędowi życie, ale tego krzyża tak pozostawić nie można. Babice to jedyny odcinek który pokonuję drogą, bo o ścieżce rowerowej to raczej tu nie słyszeli.
|
stara wierzba w Babicach |
|
Jan Nepomucen i wieża z dzwonkiem |
|
Krzyż w Babicach |
|
Jan Nepomucen |
Przez Babice kieruje się nieomal cały ruch samochodowy, w remoncie jest most do Oświęcimia. Z ronda na którym się znajduję mam dwie opcje - albo wał Wiślany, albo na Sole. Wybieram opcję 2. Wiślana trasa rowerowa jest już nieco oklepana, a ja mam ochotę popłynąć pod prąd. Założę się że tłumy dzisiaj walą WTRką do Krakowa. A ja taką fajną trasę wybrałam. Cisza, spokój sama na trasie. Punkty odpoczynkowe wypasione tak że można rower naprawić, grila rozpalić i nawet na upartego rozbić się na dłużej. Tym razem rozbijać się nie mam zamiaru. Przez Oświęcim, wałem, elegancko... potem bocznymi drogami wjeżdżam do Rajska - wprost od pomnik upamiętniający Bitwę pod Rajskiem.
|
zamek w Oświęcimiu spod mostu na Sole |
|
tak wyglądają punkty odpoczynku na trasie Oświęcimskiej |
|
chabry |
No i proszę państwa - tak oto wygląda wycieczka, która miała być niezobowiązującym "slowtrip", takim niespiesznym pokonywaniem powierzchni poziomych i żadnych tematów przewodnich - a ja tu znajduję się pod pomnikiem o którego istnieniu nie wiedziałam i natychmiast trzeba tą wiedzę nadrobić. Obczytałam tablice informacyjne, internety i zaczepiłam przechodzące dwie starsze panie. Opowiadają mi historię bitwy z 4 września podczas której 83 żołnierzy z batalionu obrony narodowej "Oświęcim" poległo w obronie naszej ojczyzny. Teren pomnika jest dosyć zaniedbany, spomiędzy popękanych płyt wystają kępy dawno niekoszonej trawy, napis zatarł czas. Chwilę jeszcze kręcę się po terenie - przynajmniej ogarnę te walające się po jakiejś libacji butelki, kubki, pozrywane plakaty. Przechodzący przez teren pomnika w drodze do kościoła mieszkańcy nie wykazują najmniejszego zainteresowania moją jednoosobową "akcją", a owe zaczepione panie zapytane dlaczego nikt o ten teren nie dba odpowiadają nerwowym chichotem. Ale kierują mnie do miejsca gdzie żołnierze zostali pochowani - tu pomiędzy krzyżem a starą kapliczką stoi pamiątkowy obelisk. Ciała zostały przeniesione na cmentarz w Brzeszczach. Chwilę zastanawiam się nad udaniem się do Brzeszcz, w celu ich odszukania - po chwili jednak decyduję się zostawić sobie te nowonarodzone pytania na przyszłość i kieruję się na moją ścieżkę wzdłuż Soły.
|
pomnik w Rajsku |
|
tablica pomnikowa |
|
obelisk upamiętniający miejsce pochówku |
|
kapliczka pod lipami |
Słuszność mojej wcześniejszej dedukcji potwierdza trasa którą wybrałam - nikt chyba tędy nie jeździ, a im bardziej w głąb - tym mniej śladów bytności człowieka, a więcej ucieszonych moim widokiem komarów. Komary najwidoczniej zamówiły danie z opcją "na miejscu", więc staram się jak najwięcej poruszać. Tylko jak tu się poruszać, gdy pokrzywy sięgają ramion, a błoto kolan. Dobre pół godziny spędziłam na przedzieraniu się przez uroczy teren o zapraszającej nazwie "Obszar Natura 2000 - ścieżka edukacyjna" Kiedyś już próbowałam się przedrzeć, miałam jednak nadzieję że od tego czasu gmina coś w tym zakresie zadziałała. Jak widać - niestety. A teren ma olbrzymi potencjał - przepiękna, płynąca w dole Soła ze swoim kamienistym dnem, bagniska, stawy, różnorodność kwiatów i ptactwa. Miałam wielką chęć zatrzymać się choć na chwilę na ten piękny ptasi koncert, lecz gdy tylko na chwilę przestawałam poruszać rękami i nogami, zaraz czułam jak mi coś krew na lewo podprowadza. I widać kask nie jest jedyną rzeczą o której zapomniałam.
|
zapowiada się dobrze |
|
ważek od groma |
|
przedarłam się do Soły |
Choć nie wiem... mąż niby kupił jakieś plasterki odstraszające komary. Okazało się jednak, że działa to trochę podobnie jak kratka ściekowa umiejscowiona w najwyższym punkcie drogi - czyli nie tak jak powinno. Bo owszem plasterka komary nie jadły- ale dookoła już owszem.
Ale niby czego się mogłam spodziewać - wkoło tylko woda i woda... i jeszcze więcej wody.
|
kto bardziej zdziwiony? |
Pomimo zmasowanego ataku krwiożerczych bestii, dostrzegam walory i możliwości tego miejsca. Opuszczony ośrodek wypoczynkowy w Skidzyniu mógłby tętnić życiem i mieć większy przepływ gotówki niż Soła wody w tym miejscu. Wypoczynek, kajaki, ryby, las, rzeka - tego ludziom potrzeba. W dodatku gmina Brzeszcze utworzyła nowy szlak rowerowy BnR i naprawdę jest tu gdzie pośmigać. Niestety ośrodek od lat zamknięty, mam jednak nadzieję, ze przyjdzie czas i to się zmieni.
Na Harmężach zawsze sobie obiecuję że przyjadę specjalnie by obserwować tutejsze ptactwo. Raz mi się zdarzyło przejeżdzać przed świtem, zanim słońce wyszło, a mgły opadły na stawach - ptaki jeszcze nie tracą wtedy śmiałości, o tak wczesnej godzinie można i czaple i żurawie zastać na porannych zabiegach. Tym razem jednak moją uwagę przykuł krzyż który mijam za każdym razem. Zawsze uważałam że coś z nim nie tak. I w końcu rozwiązałam zagadkę - nie bez znaczenia jest tu wiedza którą zdobyłam podczas niedawnego spaceru śladami setnika. Jak widać krzyż składa się z różnych części - jego górna część i figura MB wykonane z piaskowca pochodzą prawdopodobnie z początków XIXw. Musiał jednak być zniszczony i w okresie prawdopodobnie powojennym został dorobiony cokół z wnęką i twarz Maryji.
I całkowity relaks na wałach - tym razem wiślanych. Tak można jechać bez końca. Niewiele osób zauważa, że wraz z nastaniem lata całkowicie zmienia się kwiatostan. Szczególnie na wałach, które są miejscami nasłonecznionymi i bardzo kwietnymi można to zauważyć. Jedne kwiaty ustępują miejsca innym. Niektóre odmiany są bardzo podobne i tylko wnikliwy obserwator zauważy że tam gdzie niedawno obficie rósł podagrycznik teraz rozprzestrzenia się marchew zwyczajna, a może nawet tak przerażający barszcz. Niektóre gatunki są tak bardzo do siebie podobne. Mnie najbardziej cieszą niebieskie oczka cykorii. Jakoś tak czuję się związana z tym kwiatkiem, bo i ja trochę cykor, trochę podróżnik :D
|
starzec jakubek i żmijowiec |
To już starczy tego opowiadania. Przez takie historie wciąż chodzę zbyt późno spać i nawarstwiają się zaległości. Ale przynajmniej śpię jak suseł i śnię o wciąż nowych wyprawach, w nieznane, piękne miejsca.
Trasa: Bieruń - Babice - Oświęcim - Rajsko - Skidzyń - Brzeszcze - Harmęże - Wola - Jedlina - Bieruń (65km)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz