sobota, 4 maja 2019

Przedpołudniowa wycieczka przed siebie

Mąż zaprosił mnie na wycieczkę. Taką do południa, wiecie... zanim dzieci wstaną. Mąż opracował trasę, więc jak nic 100 będzie, do tego tempo dobre, bo mąż jest sportowiec i jazdę na rowerze pojmuje w kategoriach treningu. Dla zmyły czasem mi bajki opowiada, że lubi zwiedzać, oglądać i takie tam... ale męskich genów zdobywcy nie zwiedziesz - ma być szybko, daleko i z kopem. Zaciskam więc zęby i próbuję go dogonić. Przemycam trochę z mojego planu, choć zdaję sobie sprawę że to nie będzie romantyczna wycieczka po stawach, a ostra jechanka.
W Brzeszczach trochę buszujemy, w poszukiwaniu grobów z wojny Austryjacko - Pruskiej, jednak mamy zbyt mało danych i w końcu porzucamy ten zamiar, pozostawiając go na przyszłość.
Aż trudno uwierzyć, że tak pięknie położone miejsce ma tak bolesną historię.
wierzba w Jedlinie

dworek Harmęże - podczas wojny oddział obozu, obecnie szkoła

musiałam dworek podzielić na dwie części

mewy ścielą gniazda


żaba wygrzewa się w porannym słoneczku

W Brzeszczach, podobnie jak w Harmężach znajdował się podobóz obozu Birkenau. Przebywały w nich głównie więźniarki, różnych narodowości zajmujące się hodowlą drobiu, królików, oczyszczaniem stawów i kopaniem wałów a także ogrodnictwem, Wiele z nich zginęło - zatem przejeżdżając tędy warto poświęcić chwilę zadumy pomiędzy tymi wspaniałymi stawami, niezwykłej urody zielonymi okolicami. Podczas gdy ja oddaję się zadumie - mąż już zniknął pomiędzy drzewami. I teraz szukaj wiatru w polu.
Brzeszcze Budy - oddział obozu koncentracyjnego


stawy na Brzeszczach

droga przez stawy

woda jak lustro

w takim miejscu chętnie prowadziłabym żywot żaby


Ja powiedziałam że nie daruję tych stawów, tak piękne okolice bowiem zasługują na to by sobie spokojnie wszystko dokładnie objechać. Więc obmyśliłam taki chytry plan na babską wycieczkę. I tylko babską. Żadnego chłopa, który by marudził że za wolno, że znowu zdjęcia, a po co stajemy.. Typowo babska wycieczka z zatrzymywaniem się ile wlezie, koszyczkiem na wiktuały, kocykiem żeby sobie usiąść bo tak tu ładnie i pchaniem pod górę. No, może bez tego ostatniego - bo tu krajobraz płaski. Ale kto pchać zabroni?
Ale tuż za Wilczkowicami dobre się kończy - zamiast pokluczyć pomiędzy stawami i moczyć stopy w Sole - długa prosta z wiatrem w twarz i pierwsze podjazdy. Nie lubię długo jechać szosą, czasem trzeba, ale nie lubię. I mimo że zawsze podobały mi się delikatne, subtelne rowery szosowe - to zupełnie nie mój styl jazdy, tak cały czas asfaltem. Ale przyznaję że wielbiciele takiej jazdy mogą tu odnaleźć swój rowerowy raj. Zwłaszcza w święta i niehandlowe niedziele, ruch samochodowy nie jest natarczywy. Za to wiatr wprost odwrotnie proporcjonalnie. Zaczyna mnie skubać kolano. To sobie mąż wymyślił trasę - dzień przed weselem, na którym muszę być na nogach, postanowił mnie zajechać. Nieśmiało protestuję i o dziwo (co rzadko spotykane) odpuszcza. Co prawda do celu zostało tylko 10 km - ale 10 plus 10 to już jest 20. Takie proste rachunki to jeszcze ogarniam. Ponadto mąż jest głodny, a kto jeżdził z głodnym mężem - ten wie.
kapliczka w Wilczkowicach

Nepomucen w Skidziniu

chata w Wilamowicach

Wilamowicki kościół
Ciężko jechało mi się na te Wilamowice, bo tak jakby na górce trochę, ale za Wilamowicami wcale nie jest w dół, tylko jakby jeszcze wyżej. Za to ciekawiej. W środku miejscowości wyrasta ogromny kościół, a w okolicy można dostrzec resztki specyficznego budownictwa i wiele zadbanych drewnianych domów. Nie udało nam się tym razem dostrzec informacji w języku Wilamowickim, za to kierując się w drogę powrotną natrafiliśmy na bardzo ciekawy szlak ogrodów, który powiódł nas przez pola i lipowe aleje. Niestety ograniczenia czasowe nie pozwoliły nam na zwiedzanie licznych okolicznych ogrodów w Pisarzowicach i Dankowicach - za to będzie okazja pewnie jeszcze, by w te okolice powrócić. Z przyjemnością
kapliczka w Wilamowicach

wnętrze kapliczki

wilamowicki szlak ogrodów

kapliczka w polach


aleja lipowa

Szkoda że nie mogliśmy poświęcić całego dnia na dokładne poznanie Wilamowickiego szlaku ogrodów. Jest to zapewne jeden z ciekawszych szlaków turystycznych w okolicy. Widać że tu kocha się ogrody, bo na mapie zaznaczonych jest ich znacznie więcej niż miałam okazję zobaczyć. Taka chyba lokalna tradycja się zrodziła. Ja ze swojej strony zachęcam, a tym czasem kierujemy się na Jawiszowice, gdzie przejmuję przewodnictwo naszej dwuosobowej wyprawy i proponuję przejazd mostem, którego ślubny jeszcze nie miał okazji zobaczyć. Niestety przejazd nie zrobił na nim wrażenia - zupełnie nie rozumiem dlaczego. Przynajmniej zaczekał by pomóc mi zdjąć rower, bo ostatnim razem gdy sama próbowałam się przepchać, skończyło się kilkoma siniakami i wyrwanym barkiem. Co baba to baba... muszę więc pamiętać by tu nie zwieść babskiej wyprawy, bo mogą się złe rzeczy dziać. Ale za to po drugiej stronie mostku też jest miodnie. Mąż po akcie dżentelmeństwa znów zniknął za horyzontem, a ja staram się zrobić parę w miarę prostych fotek z siodełka - bo szkoda tak po prostu przejechać. Beznadziejny przypadek.
ule w Jawiszowicach

kościół w Jawiszowicach

mostek przez Wisłę

wiślane rozlewisko
Kolejne stawy i rozlewiska
stawy w Górze



staw Dulnik z charakterystycznymi ptasimi wyspami

wiślane wały

Wracamy przez pola rzepaku. Dzień jest wspaniały i słoneczny. W nadjeżdżających z naprzeciwka rowerzystach poznajemy sąsiadów. Próbują nas namówić na powrót w stronę Oświęcimia, ale miała być to przedpołudniowa wycieczka a już 12.00 mineła, więc z przykrością musimy odmówić. Szkoda pięknego dnia - żeby dzieci przeleżały go w domu. Dzieci oczywiście nie miały by nam za złe, gdybyśmy im dali spokój. My jednak jesteśmy bez litości i po szybkim obiedzie rzucamy w ich stronę rolkami i jedziemy na długą w Kobiórskim lesie. A tam jakby masa krytyczna - rowerzystów, rolkarzy, biegaczy. Masa, masa ludzi - znak że weekend majowy rozpoczął się na sportowo. Nie tylko dla nas.
droga przez Jedlinę
Data: 01.05.2019
Trasa: Bieruń - Jedlina - Harmęże - Brzeszcze - Wilczkowice - Skidziń - Zasole - Zasole Bielańskie - Wilamowice - Jawiszowice - Góra - Wola - Jedlina - Bieruń (70km)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz