wtorek, 30 lipca 2024

Bruntalna rzeczywistość

 Są lata 90. Lata przemian, odbudowy i wolności. Już dawno ludzie zapomnieli o wojnie. Ale czy na pewno zapomnieli o krzywdach? Na polsko-czeskim pograniczu w kraju śląsko-morawskim nie wysiedlono po wojnie niemców. To akurat fikcja, ale powiedzmy że gdyby... w zgodzie obok siebie mieszkają dawni naziści, zwolennicy Hawla, wyznawcy Hitlera i Cyganie. Wszyscy twierdzą że są u siebie - że ten skrawek ziemi to ich haimat, ich dziedzictwo i spuścizna. Czy jest to w ogóle możliwe? Odpowiedzi doszukuję się w książce czeskiego pisarza Leosa Kysy "Sudetenland". Ale najpierw, zanim zapoznam się z treścią książki muszę poznać tło wydarzeń, więc zagaduję Męża:

-Ej, a byliśmy kiedyś w Bruntalu?

- a czemu pytasz?

-eee, nic... bo taką książkę teraz czytam. A to chyba niedaleko jest.

I mam jak w banku, po 10 minutach mamy opracowaną trasę, zaznaczone punkty startu i powrotu i ciekawostki w okolicy. No to klamka zapadła - witaj przygodo.

Dzień wyjazdu zapowiada się upalnie i bezwietrznie. Po raz pierwszy nie dopytuję o ilość podjazdów, bo po wymianie roweru na elektryczny, moja niewydolność może mi naskoczyć. Bez wspomagania mogłabym jedynie pomarzyć o wybraniu się w te rejony, jak się później okazało.

Niewiele też po drodze było do oglądania. Rozsiane to tu, to tam zamki i pałacyki, pokryte w zaroślach wiatraki do których nie sposób dotrzeć i na kopy nepomucenów i florianów - jak to w czechach.



Słońce daje popalić, zwłaszcza że większość trasy to otwarte przestrzenie, wysuszone łąki i skąpane w słońcu rżyska od których bije zaduch i zapach chleba. Cóż, liczyłam trochę na meruńki, jednak ta część Czechów obfituje w przydrożne czereśnie. A to nie jest niestety czas na czereśnie.


W Sosnowej napotykamy kaplicę Św. Anny ze studzienką. I pierwszych niemców. To turyści -  na takim odludziu, czegóż szukają? Może stąd pochodzili ich przodkowie? Kris by zapytał,  mimo że nie zna niemieckiego, to zapewne znalazł by wspólny język, bo ponoć ciekawość jest gorsza od faszyzmu (czy jakoś tak) i na pewno w przypadku mojego męża jest większa niż bariera językowa. Ale właśnie nabrał wody w usta.



Wtoczyliśmy się na jakąś wyżynę. Bo ciągle jest pod górę i bardzo mało w dół. Nie żebym marudziła, ale Kris to tak dziwnie wygląda. I jakby mu się ostatnio mniej śpieszyło. Nadal niemiłosierna patelnia i ani trochę cienia. Za to widoki przednie. Tylnie też




Przywykła do ciągłego gonienia pleców męża, nawet nie zdawałam sobie sprawy jak wyglądam ja z tyłu. Teraz się dowiedziałam. No nie wiem... chyba z żadnej strony nie będzie lepiej. To chyba dam mu fory, niech sobie jedzie a ja poudaję że za bardzo mi wszedł krajobraz, żeby zjechać po tych kamolach. Nie żebym się bała... ale tu jest tak pięknie.



Jak się spojrzy na mapę pogranicza polsko - czeskiego to nie da się nie zauważyć tego ogromu dziwnych krzyżyków. Nie, to nie są hasztagi. Jak się człowiek dobrze rozejrzy, może się zorientować że jest otoczony tysiącem bunkrów. Tak się zbroiła Czechosłowacja że gdzie splunąć - tam bunkier.
A co miało przyjść i tak przyszło.




Wtoczyśliśmy się na szczyt. Uznaliśmy że to koniec wjeźdźania i tam w dole okryty tymi chmurami jest cel naszej podróży. Bruntal, niewielkie miasteczko położone w uroczej kotlinie u przedgórza Sudetów. Tu, toczy się akcja kryminału z historią w tle, tu miesza się rzeczywistość z fikcją literacką.


Sam Bruntal nie jest w niczym imponujący. Ot, spokojne miasteczko w oddaleniu od znanych szlaków turystycznych. W centrum znajduje się uroczy, zadbany zamek zakonu krzyżackiego. Nawet przyzamkowy park mimo pięknej, weekendowej pogody nie jest zbyt oblegany. Jak sobie przypomnę naszą niedawną wycieczkę w trakcie której zahaczyliśmy o Niepołomice... ooo bez porównania.
Te parę osób w parku-  o, znów słyszę gdzieś język niemiecki.
Muszę się przyznać że jesteśmy osły i nie zwiedziliśmy zamku, a podobno warto.





Miałam zrobić piękne zdjęcie na tle romantycznej fontanny, a wyszło jak wyszło. Jak ma być pięknie - to remonty trzeba robić. Za to róże zawsze dodają 100 pkt do atrakcyjności, więc wiadomo gdzie warto się ustawić.


Rynek w Bruntalu nie zachwyca. Pod tym względem po tej stronie granicy, jak i po naszej króluje wszechobecna betonoza. Szukamy zatem cienia i dobrej kawy -za którą jak się okazuje płacimy śmiesznie małe pieniądze. Tu z kolei słyszymy polską mowę i poznajemy rodaków. My im polecamy turecką kawę, oni nam wycieczkę na Pradeda. Z sakwy wyciągam mój egzemplarz "Sudetenland" i opowiadam za czyją sprawą przywiało nas w te rejony.


Widzę że mojemu już ta wyprawa dała do wiwatu, więc nie chcę nalegać, ale zależy mi na zobaczeniu jeszcze jednego miejsca. Nie śmiem wspominać, bo co prawda nie jest to zbyt daleko, natomiast wysoko i owszem. Kościół Świętej Marii Pomocnej znajduje się bowiem na wzgórzu mierzącym 672mnpm. Owszem, wysokość względna jest tutaj jest zupełnie inna niż na naszych terenach, w związku z czym kościół nie wynosi się o wiele wyżej niż nasz Lędzinski Klemens, jednak my już mamy za sobą 50 km podjazdów w kołach i kolejne tyle przed nami.  Cóż, facet to jest facet i jak się ma z czym zmierzyć, to wystarczy tylko delikatnie przebąknąć że może nie da rady czy coś...
No i byłam. Zrobiłam zdjęcie z okładką książki na której jest tenże kościółek i zachwyciłam się panoramą. Co jak co, ale z Klimonta takich widoków nie mamy.





Kierujemy się w drogę powrotną do Opawy, gdzie zostawiliśmy samochód. Upał nadal doskwiera, przewyższenia nie odpuszczają, woda w sakwach się kończy. Zostawiamy za sobą historię. Historię która mogła się wydarzyć po tej, jak i po naszej stronie granicy. jak ktoś ma odwagę zanurzyć się w przeszłości śląska po obu stronach granicy - może się bardzo zdziwić, jak bardzo zbliżone były losy z tej czy tamtej strony. Jak bardzo się od siebie nie różnimy. Jak prawdziwe i uniwersalne są słowa Klary:
"Życie to wszystko wokół. Ludzie powinni się kochać. Miłość i współczucie to konieczność a nie luksus. Bez nich człowieczeństwo nie może istnieć. Problem w tym, że dla ludzi są ważniejsze rzeczy niż człowieczeństwo. Na przykład dawne krzywdy.. A ponadto nienawiść, ideologia, pieniądze i mnóstwo innych rzeczy które ludzie cenią bardziej niż człowieczeństwo."

Tym wpisem rozpoczynam przygodę "WYCIECZKI Z KSIĄŻKĄ W TLE"
Książka która towarzyszyła nam w podróży SUDETENLAND Leoś Kyśa wydawnictwo SilesiaProgress

Trasa: Opawa - Bruntal - Opawa 
około 100 km, mokoło 1000 przewyższeń
ruch na trasie mały, nawierzchnia zróźnicowana


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz