sobota, 27 kwietnia 2019

Powrót z Rybnika

Po dobrze spędzonym czasie szkoleniowym wpadłam jeszcze do Soni na obiad, a co za tym idzie w trasę powrotną ruszyłam z małym opóźnieniem. Dobrze znany Paruszowiec pozostał po drugiej stronie miasta, ominęło mnie również kręcenie przez znane Rybnickie ronda. Cały Rybnik wzięłam bokiem. Ciekawiło mnie by zajrzeć to, tu to tam... Niestety jak zajrzałam na zegarek -  ten nie był dla mnie łaskawy. Że nie jestem jakimś tam szybkim kolarzem, zrobienie 60-kilometrowej trasy w trzy godziny nie wchodzi w rachubę. Nawet przy tak wyśmienitej pogodzie.
elektrownia Rybnik

zatoczka zalewu Rybnickiego
Zależało mi na dosłownie kilku miejscach, w tym nieznanym mi zakątku świata, lecz też z kilku z bólem zrezygnowałam. Kościół w Wielopolu, mimo że był tak blisko, nie wygrał w konkurencji z wyskakującymi dymkami messengera "Kiedy wracasz mamo?" Przyśpieszamy
Kamień był w zasięgu, czyli po drodze. Krzyżówka w środku lasu i ruch jak w centrum. Po kilku chwilach wyglądałam jak pracownik piaskowni. A mimo kopalni piasku w oczach nie oparłam się urokowi przydrożnego Krzyża. Chrystus na tym wizerunku ma tak przeraźliwie niebieskie oczy i przenikliwy wzrok, że wpatrywałam się zauroczona przez dłuższą chwilę. Krzyż stoi w miejscu w którym zostali pochowani zamordowani przez zbójców handlarze. Właściciel ziemski postawił w tym miejscu pierwszy duży krzyż, wcześniej był tu jedynie usypany kopiec.W 1953 postawiono nowy poświęcony krzyż, a polanę wokół niego zwie się polem przy gróbku. Obok stoi kapliczka św. Huberta. A gdzieś w krzakach w okolicy znajdują się trzy krzyże, groby nieznanego pochodzenia, o których historie czytałam już wcześniej. Ruszam polną piaszczystą ścieżką, bo być a nie zobaczyć  - to nie w moim stylu. O tych krzyżach chodzą sprzeczne informacje.. słyszałam że to grób zastrzelonych więźniów oświęcimskich, ale i że tajemnicze groby dzieci. Gdzie leży prawda?

Hubertus

on wyraźnie mi się przygląda

pięknie się ten krzyż komponuje z świeżą zielenią

w kapliczce Huberta zatknięte takie cudo

słoneczne popołudnie

tajemnicze trzy groby
Zaraz za Kamieniem porzucam główny szlak dookoła Rybnika i kieruję się na niezwykle urocze miejsce któremu muszę kiedyś poświęcić więcej czasu i odrębną opowieść. Kanetowiec zatrzymał mnie na chwilę... zbyt krótką by poznać jego urokliwe zakątki, stawy, omszałe drzewa. Nie udało mi się nawet zobaczyć mostka przez który pomykała od 1856 roku trasa kolejki wąskotorowej z Rybnika do Leszczyn. Chwilę spędziłam na sporej polanie wypoczynkowej, gdzie stoi kamień poświęcony Oskarowi Michalikowi, znanemu w tych okolicach wybitnemu badaczowi przyrody i zapalonemu rowerzyście. Kamień narzutowy przez niego odkryty już kiedyś odwiedzałam. Z panem Michalikiem czuję że znaleźlibyśmy wspólne słowo :D
Stara Bana
Potok przy drodze Staro Bana
Kamień poświęcony Oskarowi Michalikowi

I to już koniec stron zupełnie dla mnie nowych. Wkraczam na tereny które wpierw coś mi przypominają, potem przypominają mi więcej, aż w końcu jestem jak w kieszeni. Jeszcze sporo do domu, słońce mnie głaszcze po plecach i długie kładzie cienie. Nie zatrzymuję się już wiele, messenger informuje że ktoś tam na mnie w domu z utęsknieniem czeka.
Palowice mijam, kierując się prosto na krzyż na Wytrzęsowie. Historię tego krzyża opisywałam już kiedyś. Lubię gdy historia miejsca jest znana i ktoś zadał sobie trud przekazania jej przechodniowi. Tak jest i tutaj. Przed krzyżem grozi przewróceniem ogromny świerk. Musiał zostać naruszony podczas wichury. 
Następny przystanek na Królówce - znane i lubiane miejsce rowerzystów. Pachnie pizzą i żołądek przypomina o swoim istnieniu. Ale czas nagli, znów zamiast ciepłego posiłku wybieram batona i ruszam w dalszą drogę. Wolałabym by noc nie zastała mnie w lesie.

Hubertus

wiem gdzie na jagody przyjadę

krzyż na wytrzęsowie

szczególik

mimo późnej godziny słoneczko jest nadal  uprzejme

kapliczka w królówce

Jeden z moich ulubionych krzyży
młodość

las płonie (od słoneczka)

Pittermann

słoneczko idzie do Korzyńca

bluszcz

Na skraju Babczynej doliny

Kobiór - klupiący mostek

księżyc na stawie Pitlok
No i wieczór mnie zastał w trasie. Lubię jeżdzić nocą, lecz niekoniecznie przez lasy. Na szczęście to już rzut beretem przed domem, gdzie czeka na mnie rodzinka i własne ciepłe łóżeczko - kolejna świetna sprawa w mojej rowerowej pasji - doceniam że mam gdzie wracać, umyć nogi, przytulić się i powspominać.
księżyc ma na mnie swoje oko

Na czerwonym krzyżu
Trasa: Rybnik Stodoły - Golejów - Kamień - Przegędza - Szczejkowice - Woszczyce - Zgoń - Kobiór - Bieruń (65 km)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz