poniedziałek, 10 czerwca 2019

Pięknie jest być wolnym przyjacielu...

Maj obfitował w ciekawe wydarzenia, jednak aura była wyjątkowo niesprzyjająca. Czerwiec jest już dużo spokojniejszy i mogę sobie w końcu pojedzić w nieznane, bez poczucia że coś ciekawego w okolicy mnie omija.
Jedno ciekawe wydarzenie pozostało mi z maja. Takie co się ciągnie, znaczy się - cykliczne.
Pierwszy termin - lało, drugi termin - lało. I za trzecim podejściem pogoda okazała się łaskawa, więc nie odpuszczę - jadę za granicę, pisać po murach.
W Chełmku dziwią się organizatorzy, skąd ja się tu wziełam, aż z Bierunia i jakim sposobem się o tym wydarzeniu dowiedziałam. Sama nie wiem, pewnie z chmury - bo tam podobno internet przechowuje supertajne dane o nas. Jedni twierdzą że w celach szpiegowsko - inwigilacyjnych, a ja myślę że tak dla jaj - bo skąd niby się biorą na mojej tablicy informacje o takich wydarzeniach, jak rekonstrukcja zapomnianego wiersza, czy zwiedzanie schronu?
Więc biorę ten urlop i jadę. Nawet się w pracy nie przyznaję na co mi ten urlop, bo i tak w sumie robię za lokalnego dziwaka. Właściwie to nie bardzo rozumiem dlaczego. Niby jak kobieta bierze urlop żeby umyć okna to jest OK, a jak na rekonstrukcję wiersza to już nie bardzo? No... ale już dla spokoju, wziełam ten urlop na tajniaka.

dzwonek polny

rodzinka na Bieruńską kartę 3+

stawy za groblą

Bieruńska grobel
Fajnie że kierunek w którym jadę nie jest przeze mnie szczególnie przeciążany i droga mi się nie dłuży. Trochę mam tak żal do mojego miasteczka, bo kolejna ścieżka rowerowa już zupełnie zarosła i tu nawet MTB nie da rady, ino kosiarka. Po raz kolejny myślę że w tym powiecie brakuje nie tylko ścieżek rowerowych, ale i osoby która kontrolowałaby to co jest i walczyła o to, by po okolicy jeździło się wygodniej i bezpieczniej. Taki oficer rowerowy pojawia się już w wielu okolicznych gminach.
Skoro nie ma możliwości przejazdu, zawracam i jadę drogą. Drogą która prowadzi donikąd. Kiedyś były tam pośród pól PGR-y, potem osiedle. Od pewnego czasu teren zaczął osiadać i mieszkańców coraz częściej zalewało, aż podjęto decyzję o ich przesiedleniu. Bloki zrównano z ziemią, pozostało pole i wielka kałuża, która nie wysycha nawet w najbardziej upalne dni. Znamy się z tą kałużą doskonale, zdążyła już zapuścić zielone włosy i wyhodować spore pokolenie kijanek. Na szczęście, mogę ją spokojnie ominąć - w deszczowe dni już nie jest to takie proste. Parę metrów od kałuży sucho jak pieprz.
Pierwsze kilometry w las i prościutko nowiutką ścieżką, kieruję się na most zastępczy na Przemszy.

jeszcze niedawno stało tu osiedle

przyroda szybko przejmuje w posiadanie tereny po człowieku

pomyślał by kto że rzeka... a to tylko szlak rowerowy na Górki
Przekraczam Przemszę i znów chowam się w las. Pod MOKSIRem stawiam się punktualnie. Jakoś ostatnio tak się składa, że punktualność stała się moją mocną stroną. Pomimo zasady "jak przyjdę - to będę" nie przypominam sobie bym się ostatnio gdzieś spóźniła. Trochę problemowym jest odnalezienie miejsca właściwego we wskazaniu, ale w końcu trafiam - jak kula w płot. I oto jest. Ledwo widoczny tekst autorstwa poety Jana Izydora Sztaudyngera który gościł w Chełmku pod koniec lat ^0. Rozczarowany niską frekwencją  na wieczorku poetyckim napisał później te słowa. "Pięknie jest robić buty przyjacielu - buty potrzebne są wszystkim, poezja niewielu".
Dyrekcja zakładów obuwniczych utworzyła sobie z tego tekstu hasło reklamowe, a że początek lat 70 to nie był jeszcze czas popularności reklam telewizyjnych, zlecono wykonanie napisu na murze przyfabrycznym. Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć - dlaczego buty właśnie.

przeszłość flisacka Przemszy

stawy w Chełmku

mural nawiązujący do obuwniczej tradycji Chełmka

drewniane rzeźby

Mural w Chełmku
Zastanawiające jest, że na tak ciekawy ewent stawia się kilka osób. Ja bym raczej, sądząc po ilości graffiti w przestrzeni publicznej obstawiała że ludzie lubią pisać po murach. Ale widocznie jedynie wtedy, gdy jest to prawnie zabronione - może żeby pokazać jakim się jest dzikim, niepokornym i zbuntowanym zwyrodnialcem. Ja to zawsze bałam się robić to co zakazane i tam może poza jednym, małym wyskoczkiem, kiedy to lokalni graficiarze dali mi potrzymać puszkę z farbą - malowałam tylko tam gdzie mi pozwalano. Za to z dziką pasją.             
Kiedyś przyjadę tu z wnukami i powiem "Patrz Grzesiu, babcia to B malowała"
Gdzieś koło 12.30 opuszczam miłe towarzystwo i ruszam w dalszą drogę - bo skoro ten urlop, to przygotowałam się do dwu pieczeni na jednym ogniu. Obierając ten kierunek,wyznaczyłam sobie trzy punkty do odnalezienia. Pierwszy z pomników odnalazłam wędrując palcem po mapie w okolicy Libiąża. Pomnik stoi na miejscu, gdzie znajdował się partyzancki bunkier żołnierzy AK. Zginęli oni w maju 1944r w nierównej walce z niemieckim wojskiem, wydani przez zdrajcę. Historia powstańców spod Libiąża jest intrygująca i nie do końca taka jaką chcielibyśmy pamiętać. Nie będę tu jednak rozwlekać historii - zainteresowanych odsyłam do źródeł. Tymczasem w drodze napotykam bonus w postaci kolejnego miejsca pamięci..policjanta zamordowanego w 1923 który ruszył w samotny pościg za bandytami.

kapliczka na rozstaju

Irys

kamień pamiątkowy


Pomnik partyzantów

Nawijam w stronę Śląska, ale wpierw zahaczę o Mysłowice. Mąż dzwoni i pyta czy na pewno, ale ja jestem zdeterminowana - powiedziałam że znajdę, to znajdę. Jak się Ruda zaprze, to nawet diabeł nie nawróci.A trzeba przyznać, że zdeterminowana byłam jak nigdy. I nie ma, że w domu dzieci płaczą, a pranie się wyprało.
Chwilę waham się którą stroną Przemszy pojechać. Wybieram Dziećkowice
stawy groble

stawy Belnik zwane Tarka

stawy Belnik
Latarnia na Tarce


I to jedyna prosta poza lasem gdzie jadę i jadę i końca nie widać. Byłam tu już kiedyś i zwiedzałam tutejszy kamieniołom, ale gdy w oddali błysnęła mi bielą kapliczka - jak się później okazało, stojąca w centrum starego, zupełnie zarośniętego cmentarza, zlokalizowanego tutaj od XIVw - stanęłam w zachwycie. Kapliczka stoi  w miejscu gdzie serce miały dwa drewniane kościoły. Pierwszy z nich spłonął, następny został rozebrany z powodu starości.Grzebano tu na przestrzeni wieków zarówno możnych kmieci, jak i zmarłych w wyniku zarazy. Obecnie z wysokich traw nieśmiało wyglądają pojedyncze, zardzewiałe i pokrzywione krzyże, a pośrodku dumnie bieli się kaplica. Czas zatrzymał się w miejscu, a ja zatrzymałam się w chwili. Chyba oszalałam - na cmentarzu?

ruina pieca wapienniczego

ruina pieca


memento

opuszczony cmentarz

kapliczka cmentarna

pięknie odnowiona kapliczka z 1829r
Niedaleko przy polnej drodze napotykam kolejne miejsce upamiętniające epidemię cholery pustoszącej okolice w roku 1831. Kamienny krzyż stoi pośród pól, na krawędzi lasu. Szkoda że nie udało się pierwsze spotkanie z panią profesor "od krzyży" - dziś wiedziałabym o niech o wiele więcej i lepiej potrafiła odczytać zapisaną w nich historię.
krzyż morowy

krzyż morowy w Kosztowach

Do celu mojej podróży już coraz bliżej, czuję specyficzne podekscytowanie i nie mogę się doczekać, a jednocześnie obawiam się że nie znajdę.  Ale jest, jest - tak jak opisane w książce Rafała Buli "Świadkowie cierpienia i śmierci w Lędzinach" z której dowiedziałam się o istnieniu tego pomnika. Tuż za mostem, na brzegu Przemszy. W książce można szczegółowo przeczytać kim byli i jak zginęli wymienieni tu Powstańcy Śląscy - wywiezieni z Lędzin, gdzie prawo nie pozwalało na egzekucje bez wcześniejszej rozprawy i zamordowani tu Nad Przemszą.



O kolejnym leśnym pomniku dowiedziałam się z posta kolegi. Opisując jakąś wycieczkę po okolicy, wrzucił zdjęcie pomnika o którym nie miałam bladego pojęcia. Nie zaznałam spokoju, póki nie objaśnił mi jak do niego dojechać. Najpierw coś tam nakręcał, ale jak przyparłam do muru, to i mapka się znalazła. Tak że ten... dziękujemy.
Niewielki pomnik stoi w miejscu przysięgi powstańców Śląskich 17,VIII. 1919r. Tego dnia, w tym miejscu o godzinie 22.00 około 200 mężczyzn złożyło przysięgę przywódcy Szczepanowi Maloremu. Zorganizowali akcję rozbrojenia oddziałów żandarmerii stacjonującej w okolicznej szkole, do której w wyniku niesprzyjających okoliczności nie doszło. Imielińscy powstańcy uczestniczyli w bitwie pod górą św. Anny , skąd kilku już nie powróciło. Pod koniec trzeciego rozbioru rząd niemiecki odstąpił Imielin, Chełm i Kosztowy - w wyniku czego grupę rozwiązano.

miejsce przysięgi powstańców śląskich grupy Imielin

żmijowiec


falujące pola



To był niezwykle emocjonujący dzień, obfity w wydarzenia, ciekawe miejsca, nowe znajomości.
Dziś już do wielu prawd nie dojdziemy - jedno wiem na pewno: Pięknie jest być wolnym przyjacielu - ktoś o tą naszą wolność walczył i za nią ginął. Trzeba o tym pamiętać.

Data: 05.06.2019
Trasa: Bieruń - Górki  - Goławiec- Chełm Śl - Chełmek - Libiąż - Dąb - Dziećkowice - Kosztowy - Mysłowice - Imielin - Goławiec - Górki - Bieruń (85km) trasa 90% lasami

Źródła:
forum eksploratorzy. com.pl
książka Świadkowie cierpienia i śmierci w Lędzinach. Rafał Bula
art. Miejsce pamięci o powstańcach z Imielinia. M.Habryka, K. Spyra, M. Strojny
MOK Chełmek - wydarzenie Warto robić buty...
tablica informacyjna na kaplicy cmentarnej


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz