wtorek, 4 czerwca 2019

Na Kozy

Nieomal cały maj lało. A jak leje - to się zbiera. Zaległo się sporo. Nie tylko w okolicznych zbiornikach wodnych. We mnie też się zbiera.I grozi przelaniem. Dlatego tak radośnie przyjełam ten pierwszy czerwcowy dzień, w którym mogłam się oddać w całości i bez przebacz swoim pasjom. Wszystkim naraz.
Zazwyczaj do Kóz wybieram się inną trasą. Jedną z moich ulubionych, takich nawet rzekłabym najulubieńszych. Tym razem postanowiłam zrobić to inaczej. Przez most w Rudołtowicach. Pomysł ten okazał się klapą. I to taką zardzewiałą klapą z przytupem, po kostki błota i... i nie ja jedyna wpadłam na taki pomysł. Mimo że nigdy nie słyszałam by się ktoś tamtędy wybierał miałam jakąś cichą nadzieję że zabłysnę, jak Magellan odkrywca.
Ale po kolei...
Najpierw zawsze trzeba przejechać przez Bojszowy - długa prosta, pędzące samochody. Nie moja bajka. Odkryłam niedawno skrót - przez pola, mostek na Korzyńcu i lasem do Międzyrzecza. po drodze niespodzianka - trzy pod rząd kamienie księstwa Pszczyńskiego.
maki i chabry

kapliczka w Bojszowach

ścieżka na Międzyrzecze

kamień FP
W Międzyrzeczu łapię Greenway i taką tęsknotę, jak nieomal zawsze na tej trasie, by rzucić wszystko i pojechać nim do Wiednia. Jednak na tym odcinku oznaczenia są zawodne i do Ćwiklic ciężko trafić, a gdzie tam Wiedeń. Namierzam las Brzeziny  - to jeden z najważniejszych punktów mojej dzisiejszej wycieczki.
orlik
przetacznik perski

krzyż na rozstaju


kapliczka nadrzewna
bbbb
zasadzka. Tylko patrzeć jak z krzaków wyskoczą zbójcy

dębowa aleja

krzyżówka ze szlakiem Ewakuacji Więźniów Oświęcimskich

jeden z mostków wykonany przez Stowarzyszenie bitwy pod Pszczyną "Pro Memoria"
Las Brzeziny pod Ćwiklicami nie jest takim zwykłym kawałkiem lasu. Las Brzeziny jest świadkiem historii która tutaj krzyżowała swoje ścieżki. Obficie zbroczony krwią, wpierw żołnierzy Polskich, poległych w nierównej walce z niemieckim okupantem podczas obrony Śląska we wrześniu 1939r, a następne podczas marszu więźniów oświęcimskich. Obecnie las szumi cicho nad mogiłami. I mimo że tutejsze jary i okopy są ulubionym terenem okolicznych crossowców, już poza głównymi traktami panuje pełna zadumy cisza. Odnalezienie jednego z pomników jest dosyć ciężkie. Bez wskazówek kogoś kto tam już był, mogłabym rzec wręcz niemożliwe. Mi z pomocą przyszedł nieoceniony Yaneck. Teraz gdy trawy sięgają kolan, a zieleń jest obfita, że tylko ktoś kto wie czego szuka i wie mniej więcej gdzie - dostrzeże na skraju lasu zarysy metalowego krzyża. Nie wiedzie tam żadna ścieżka, nikt tędy nie przechodzi, a że niedawno lało, to trochę ostrężyn i błotka się przyczepiło. Nie bardzo uśmiechało mi się przedzierać powrotnie tą samą trasą, ale chciałam odwiedzić i drugi z pomników. Tych pochówków było więcej, w jednej z mogił spoczywają obok siebie żołnierze i ofiary marszu śmierci, część ciał przeniesiono na cmentarz Ćwiklicki, część pod trzy dęby w Pszczynie. Nie jadę tam dzisiaj, ani pod archanioła Michała (tam również był grób). Trochę chciałam eksplorować pobliskie grodzisko, ale początek lata, gdy roślinność jest najbujniejsza - to nie jest dobry czas. No to wpadnę na kawę do koleżanki.




w tym miejscu w dwu wspólnych mogiłach polowych spoczywa 217 żołnierzy 16 pp ziemi Tarnowskiej którzy 2 września 1939 r polegli w walce z najeźcą hitlerowskim w obronie ojczyzny

Drugiego z pomników nie sposób przeoczyć. teren jest uporządkowany, trawy wykoszone, a całkiem niedawno postawiono tablice informacyjne z którym można się dowiedzieć o przebiegu walk pod Pszczyną.
w miejscu tym w bohaterskiej lecz nierównej walce z najeżdżcą niemieckim zgineło we wrześniu 1939r 217 żołnierzy polskich.
Na tych ziemiach prowadzone były również walki powstańcze, o czym świadczy niewielki obelisk przy głównej drodze poświęcony Janowi Chrobokowi - powstańcowi w miejscu jego śmierci w 1920r
ku wiecznej pamięci powstańców poległych w walkach o wolność ziemi śląskiej

reper z 1879r

kościół w Ćwiklicach
W drodze na wisłę zahaczam o pałac w Rudołtowicach. Piękny pałac z 1752r położony w starym ponurym parku obecnie jest ośrodkiem leczenia dzieci niewidomych i niedowidzących. Jak na obiekt położony w centrum wydarzeń, narażony na działania wojenne w okolicy i powojenne przechodzenie z rąk do rąk - zarówno pałac jak i otoczenie jest dobrze utrzymane i raduje oczy. Na podwórze można wejść bez przeszkód, jednak nie spacerowałam zbyt nachalnie, by nie niepokoić osób tu przebywających.
pałac w Rudołtowicach
Jak już wcześniej napisałam  - przeprawa przez Wisłę w tym miejscu okazała się niewypałem. Piękne stawy, jak je zapamiętałam, zmienione przez pobliską kopalnię która znajduje się po drugiej stronie rzeki, jednak skład odpadów ma po tej. Wyrosła tu całkiem spora hałda, a droga jest rozjeżdżona ciężkim sprzętem. Sama kładka zgniła i została częściowo rozebrana, a most którym kopalnia przewozi odpady, w wyniku ostatnich obfitych opadów znajduje się nieomal całkowicie pod wodą. Więc cóż robić? Jedynie zawrócić. Mogłabym próbować wałem, ale podejrzewam że nikt tu nie zawraca sobie głowy wykaszaniem wałów. Nie mam ochoty na więcej błotnych niespodzianek, zawracam więc już. W zasadzie - przejechać przez Goczałkowice zawsze przyjemnie . Fajna, klimatyczna, zdrojowa miejscowość. Czas tu jakoś płynie leniwie i gdybym mogła sobie usiąść na ławce... ale dopiero co piłam kawę.
odwrót, przejazdu nie ma

kapliczka w Goczałkowicach


Goczałkowice zdrój - dom zdrojowy
W Czechowicach  muszę przyznać, nie byłam jeszcze nigdy. Nie jest to zbyt popularna wycieczkowa miejscowość, nawet zabytków niespecjalnie. W oczy rzuca mi się olbrzymi pomnik braterstwa broni. Dzisiaj takie relikty przyjaźni Polsko-Sowieckiej są już rzadkością. I na ten zapadła już decyzja o likwidacji, na którą miasto miało czas do końca ubiegłego roku. Jakiś poślizg się tu wkradł, dzięki któremu jeszcze udało mi się załapać. nie żebym była orędowniczką komunistycznych zapędów - ale historia jaka była, była jednak naszą historią. pomniki stawiają i likwidują, a czas nadal zatacza swoją pętlę.
dworzec kolejowy Czechowice

pomnik braterstwa broni



zamek Wilczków
pałac Kotulińskich
Wie też coś na ten temat pałac Kotulińskich z XVIIIw  który jeszcze niedawno był postępującą ruiną i przechodził z rąk do rąk kolejnych właścicieli, by w końcu odzyskać swoją świetność. Świetności tej doświadczyłam jedynie zza żeliwnej bramy, bowiem jak sądzę do czterogwiazdkowego hotelu nie wpuszczają byle kogo.
Takiego szczęścia nie miał natomiast znajdujący się po drugiej stronie drogi pałac Wilczków. W chwili obecnej zabezpieczona ruina nie rokuje na przyszłość. Ale kto wie...


droga Górska

zmiana pogody na jeziorach

kapliczka lokalnego artysty

różowy kasztanowiec

Sanktuarium Nawiedzenia NMP


pałac w Hałcnowie
W ruinie jest również moja bateria w telefonie - starcza mi jej na coraz mniej. Chyba czas pomyśleć nad czymś bardziej efektywnym i niezależnym. Nie mogę sobie pozwolić na brak kontaktu z Krisem który czeka na mnie w Kozach. Umawiamy się więc w Hałcnowie pod Sanktuarium, dokąd jadę drogą 13 zakrętów.

Trasa: Bieruń - Bojszowy - Międzyrzecze - Ćwiklice - Rudowłtowice - Goczałkowice Zdrój - Czechowice Dziedzice - Bestwina - Hałcnów (65 km)

Źródła:
forum eksploratorzy.com.pl
strona janham.cba.pl
tablice informacyjne przy pomniku poległych żołnierzy




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz