Ale Kris jest już panem w średnim wieku, a że z takimi trzeba ostrożnie, bo uparte to jak osioł - na wszelki wypadek, nie potwierdzam, nie zaprzeczam.. podpadać nie będę. Tu się wykręciłam niepewną pogodą, to znów że w pracy się nastałam, a to za późno i sensu jechać nie ma.
Aż nadeszła sobota, niestety pogoda złoto i za wcześnie wstałam. Niech to trawazielona
czerwony krzyż - tradycyjnie początek wycieczki |
Wyremontowany piekarok w Studzienicach |
Od czasu jak zwolnili nas z obostrzeń i możemy wyjść z domu - ludzie mają jakąś ogromną potrzebę tworzenia zbiorowisk, co uskuteczniają w takich miejscach jak Paprocany czy park w Pszczynie. Na szczęście o tej porze większość Polaków jest jeszcze przed pierwszą kawą, co gwarantuje nam spokojny przejazd przez park, zamek i zagrodę żubrów. W sumie to ja się nikomu nie dziwię że potrzebuje się gromadzić w tak pięknych okolicznościach przyrody. Próbowałam to przenieść za pomocą poniższych fotografii, ale wyszły jakieś bohomazy.
Tuż za zagrodą żubrów znajduje się miejsce pamięci "Trzy dęby". Dębów pod którymi w 1919r powstańcy przysięgali że walczyć będą o wolność ojczyzny już dawno nie ma, ale pozostały trzy pomniki - pamięci tych których krew przelano w tych pięknych dębowych lasach. Żołnierzy, powstańców, harcerzy.
rekonstrukcja schronu bojowego |
pomnik harcerski |
To może ja poprowadzę?
Tym okolicom muszę zdecydowanie kiedyś więcej poświęcić uwagi, natomiast tuż pod zbiornikiem Łąka przesiadamy się z żółtego na trasę R4. To już taka międzynarodówka - poważna sprawa. Zawsze w tym miejscu rozważam wyjazd do Wiednia, co już ponoć jest nudne.
W Studzionce przeszłam jedną z najciekawszych nocnych tras drogi krzyżowej. Chodzenie po nocy po groblach, pomiędzy stawami w których odbija się niebo, jest zdecydowanie wyjątkowym przeżyciem, ale i rowerowo daje radę. Mamy tu do wyboru kilka interesująco brzmiących tras, wybieramy jednak tą, którą przyjechaliśmy i kierujemy się na Strumień.
krzyże pokutne pod kościołem |
dworek Adelajda |
Wcale nie miałam w planie pojechać do Strumienia, a jedynie namówiłam Krisa do takiej malutkiej dezerterki z obranego kierunku - bo koniecznie muszę, muszę pojechać w pewne miejsce. I nie jest to wcale osada warowna Bałogród - choć i owszem, zawsze warto rzucić okiem. Tym razem nie odwiedzamy mieszkańców osady. Jakieś zasady kwarantanny trzeba zachowywać, choć w Vw. to raczej Covid chyba nie szalał. O tym że jednak to nie wiek piąty, a tylko rekonstrukcja przypominają zaparkowane przy osadzie bryki, które nijak się nie chcą w klimat wpasować i na dodatek psują każde sensowne ujęcie.
Za to tu niedaleko zaczyna się Trakt Cesarsko-Pruski - jeden z najbardziej urzekających i ciekawych szlaków rowerowych. Ciągnie się groblą aż do Pawłowic i znaczony jest słupami granicznymi oddzielającymi niegdysiejsze ziemie Prus od Austrio-Węgier.. Długi kawał historii. Szukanie kamiennych słupków granicznych nas wciągnęło bezgranicznie, więc teren tutaj mamy raczej spenetrowany - jednak przejażdżka groblą o każdej porze roku jest bardzo przyjemna.
Niestety grobla za szybko się kończy i trzeba opuścić ten uroczy zakątek naszej ziemi. Za to spełniam życzenia ślubnego i jedziemy traktem tych całych Reitzcośtam. Po drodze zahaczamy o ich pałac, więc wypadałoby dowiedzieć się na ten temat nieco więcej - ale to następnym razem. Bo nie uda nam się dziś tego szlaku przemierzyć w całości. Ale tu jest ciekawych szlaków którymi chcielibyśmy jeszcze pojechać.
W Pawłowicach mają bardzo piękny park. Warto w nim chwilę zabawić. Zachwycam się pięknie odnowionym krzyżem przed kościołem. Większość z tych mijanych po drodze niestety nie prezentowało się zbyt dobrze, jak widać jednak da się odnowić zabytki w ten sposób by nie wpasowywały się w nasze szare otoczenie, a cieszyły kolorami.
W parku znajduje się jeden ze słupów granicznych. Jest doskonale zachowany, więc można zobaczyć z jednej strony Cesarską koronę, a z drugiej pruskiego orła.
Znowu zmieniamy trasę. Nadal jednak szlakiem rowerowym - tym razem popularną Plessówką do Mizerowa, a następnie Więźniów Oświęcimskich do Poręby.
Szlak Więźniów Oświęcimskich - to jeden z tych które czekają na realizację. Miałam kiedyś plany, by przejechać nim do samego Wodzisławia w styczniu. Na pewno kiedyś go zrobię - natomiast na pewno nie będzie to styczeń.
To bardzo malowniczy szlak - ciągnący się polami, łąkami... aż trudno uwierzyć że okupiony ogromnym cierpieniem i krwią umierających po drodze wieźniów
Pałac w Porębie - niegdyś książęca Bażantarnia. Czas nie ujął mu ni uroku, ni specyficznego klimatu domku na uboczu. Księżna urządzała tu kwiatowe spotkania podczas których dworek zatopiony był w kwiatach i dźwiękach fortepianu. Obecnie koncerty fortepianowe rozbrzmiewają nadal - mam nadzieję że wkrótce znów to urocze miejsce będzie otwarte.
No cóż... każda wycieczka kiedyś się kończy. Pozostawione w domu dzieci nie mogą rodziców znać jedynie ze zdjęć - zatem wypada się w domu pojawić na jakiś obiad. Dużo jeszcze by opowiadać, ale to trzeba wrócić i pojechać dalej. Przed siebie... tam gdzie prowadzi ścieżka.
Trasa: Bieruń -Piasek- Pszczyna - Łąka - Studzionka - Strumień - Pawłowice - Mizerów - Brzeźce - Poręba - Piasek - Kobiór - Bieruń (100km)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz