W końcu, po wielu wyprawach na Brzeszcze w celu poszukiwania tajemniczych miejsc zwanych Kramarki, po przeczesaniu hektarów łąk i lasów, oraz przepytania kilkunastu osób, instytucji w końcu trafiliśmy w dobre ręce Stowarzyszenia na rzecz Gminy Brzeszcze "BRZOST" i uzyskaliśmy odpowiedz na nurtujące nas pytanie. Owszem jest i krzyż i groby i nawet w planach podobno mają się odbyć badania archeologiczne. Dostaliśmy również mapkę.
I oto zanurzamy się w las. Odnajdujemy zaznaczoną polankę. I... nie widzimy nigdzie krzyża.
No wiec.. szukamy dalej. Mnie samo szukanie cieszy, zwłaszcza że robi się bardziej przyjemnie i doskonale pasuje do całej sytuacji cytat z kultowego polskiego filmu - "bunkrów nie ma, ale i tak jest zajebiście". Bo jest - w sercu lasu, nad pełnymi ptactwa stawami, ziemia budzi się z zimowego snu.
A ten biegnie jak dziki jeleń i znika gdzieś w krzakach.
Zataczamy duży krąg i wracamy na polanę. Kris ma dłuższe nogi i bystrzejszy wzrok. I to zazwyczaj on pierwszy wypatruje szukane obiekty. Tym razem to mi się poszczęściło. Emocje sięgnęły zenitu. To niesamowite uczucie, gdy masz cel - taki cel który spędza ci sen z powiek, kieruje twoimi działaniami i budzi tak wiele pytań. I nagle to on - rzeczywisty, osiągnięty.
Przede mną krzyż wyznaczający miejsce pochówku żołnierzy, którzy zgineli w 1866r w potyczce pomiędzy wojskami austriackimi i pruskimi. Krzyż w tym miejscu postawił pan Mieczysław Gawełek - brzeszczanin który miejsce pamiętał z lat szkolnych.
Krzyż jest niewielki, trudno go zauważyć na skraju polany, w cieniu drzew. Wprawne oko wypatrzy równo usypane kopce. To smutne miejsce, tak wiele lat opuszczone i zapomniane. Ile takich miejsc kryją nasze lasy? Ile nieszczęść, śmierci, bliskich o których rodzina nigdy nie znalazła wieści?
W artykule z którego dowiedzieliśmy się o istnieniu tego miejsca Pan Mieczysław wspomina o granicy, która przebiega tu na skraju lasu. Z tego radosnego podniecenia nawet o tym mi się nie przypomniało, jak tu słyszę okrzyki Krisa dochodzące z pobliskiego rowu -" mam coś"
Co też mógł tam znaleźć? Oczywiście że kamień graniczny Habsburgów. Muszę przyznać że ma nosa do tych kamieni - lecą do niego jak do miodu. Gdybym wspomniała że pewnie jest więcej wzdłuż tej granicy, zniknął by w lesie i pewnie bylibyśmy w domu na kolację. A pogoda znów się zmienia
Wprost z tajemniczej polany obowiązkowo udajemy się na cmentarz w Oświęcimiu gdzie znajdują się obeliski poświęcone żołnierzom poległym po obu stronach tej strasznej zapomnianej wojny . Po obu stronach polsko brzmiące nazwiska. Pośrodku obelisk upamiętniający inne wydarzenia.
By uzyskać odpowiedz na pytanie skąd te wojska pruskie przyszły wracamy na drugi brzeg Wisły. Tu w Bieruniu - Czarnuchowicach nad brzegiem rzeki znajduje się jeden ze słupów granicznych zaboru Pruskiego. Niestety jest ułamany i nie zachowała się część z pruskim orłem - ale jest kopią austriackiego słupa znajdującego się po drugiej stronie brzegu.To tu, na Śląsku spod zaboru Pruskiego szli chłopcy walczyć na drugi brzeg - pod nie swoją koroną, w imię nie swojego narodu. Może niektórzy z nich nadal leżą w tych bezimiennych Brzeszczańskich mogiłach.
Oprócz słupa znajdujemy pierwsze ślady wiosny i niestety również trochę śmieci. W związku z tym ostatnim Wierzba coraz bardziej intensywnie zaczyna myśleć nad utworzeniem sztabu "Operacjarzeka" bo nic nie boli mnie bardziej niż zanieczyszczone rzeki i lasy.
Wyprawa piesza
data 08.03.2020
Informacje na temat znalezione tutaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz